niedziela, 25 sierpnia 2013

Tosty króla z masłem orzechowym i bananem



W moim domu długo nie było masła orzechowego, ale przypomniałam sobie smak moich ulubionych lodów z Cupcake'a (http://goodfoodguide.weebly.com/3/post/2013/08/cupcake-corner-bakery-cafe.html) i chciałam sama takie zrobić, ale do tego potrzebowałam najpierw masła orzechowego ;) Więc kupiłam, a skoro mam w szafce mój ulubiony krem to grzechem byłoby nie zrobić tostów króla - Elvisa Presleya.


Dzisiaj wersja bardziej dietetyczna, bo zamiast kromek chleba mam wafle ryżowe. Do tego po 15g masła orzechowego na każdego 'tosta' i banan. Można też posypać cynamonem.



Policzyłam też kaloryczność i wartości odżywcze takiego śniadanka.. Wyszło za mało kcal jak na mnie, bo normalnie moje śniadanie powinno mieć ok 500kcal a nie 350kcal...Więc mogłabym spokojnie zjeść trzy takie wafle ryżowe z masłem orzechowym i bananem....
 



...ale zamiast tego zrobiłam sobie pyszne latte z Baileys'em ;)

piątek, 23 sierpnia 2013

Puszysty omlet z malinami


U mnie sezon na maliny właśnie się rozpoczął. Większą część pozamrażałam, żeby robić potem pyszne shake'i a resztę owoców musiałam jakoś wykorzystać. Bardzo chciałam zrobić coś w stylu pancakes z borówkami, ale maliny są do tego za duże, więc usmażyłam osobno bardzo puszysty omlet i do tego farsz z malin i jogurtu greckiego. Niestety nie miałam płatków migdałów a pasowałyby idealnie, więc dodałam ulubione płatki fitness ;) 

Omlet wyszedł bardzo dobry, taki biszkoptowy ;)


Składniki na 1 omlet:
1 jajko
1 łyżka mąki pszennej
1 płaska łyżeczka cukru waniliowego
szczypta soli
odrobina proszku do pieczenia
masło do smażenia

Białko oddzielamy od żółtka i ubijamy z szczyptą soli na sztywną masę. Dodajemy żółtko, cukier, mąkę, proszek do pieczenia i mieszamy. Masę wlewamy na rozgrzaną patelnie z masłem. Smażymy z każdej strony kilka minut na małym ogniu. 

Farsz zrobiłam z malin, jogurtu greckiego i płatki fitness. Nie dosładzałam tego jeszcze to musli było słodkie. Idealnie pasowałyby płatki migdałów, ale niestety nie miałam.


Lody malinowe



Kupiłam w Empiku foremki do lodów na przecenie za niecałe 6zł (jeszcze są w Bonarce w Krakowie). Są kolorowe i na pewno spodobają się nie tylko najmłodszym ;) W zamrażalniku zajmują mało miejsca i są łatwe do mycia. Nie wiem tylko po co jest ta rureczka z boku.. Może żeby woda się tak zgromadzała? Nie mam pojęcia... ;)


Dzisiaj mam dla Was przepis na lody malinowe, a raczej sorbet. Przepis jest tak prostu, że aż mogę go napisać z pamięci!

Składniki na 4 takie foremki:
pełna szklanka malin
100ml mleka
2 łyżki śmietany (albo jogurtu jeśli ktoś woli mniej kaloryczną wersję)
1 łyżka cukru
1 łyżka soku z cytryny
+ 8 malin, które będą wrzucone w całości do lodów

Najpierw miksujemy maliny, dodajemy całą resztę i znowu miksujemy na gładką masę. Wlewany do foremek tyle ile się da i wrzucamy jeszcze po 2 malinki. Wstawiamy do zamrażalnika na kilka godzin (może być na całą noc). Przed wyciągnięciem ogrzewamy foremki w ciepłej wodzie, żeby lody łatwiej dało się wyciągnąć ;)

Smacznego!






czwartek, 22 sierpnia 2013

Essence - Gel Eyeliner


Dawno nie miałam żadnego eyelinera (nie używałam), więc zdecydowałam się na zakup pewniaka i padło na ten w żelu z Essence. Dokupiłam do niego pędzelek i cały zestaw kosztował mnie 20zł. Używam go już od kilku miesięcy a ładnej kreski dalej nie umiem zrobić.. Po prostu mam wrażenie, że w kresce z jaskółką moje oko nie wygląda dobrze, więc często w dziennym makijażu robię po prostu cienką kreskę przy linii rzęs.


Plusy:
- nie wysycha
- jest wydajny
- trzyma się cały dzień (i noc też ;) kiedyś poszłam spać w makijażu i obudziłam się rano z kreską na oku)
- niska cena
- ma kolor intensywnej czerni, która nie jaśnieje
- nie odbija się na górnej powiece (szybko zasycha)

Minusy:
- czasami ciężko go domyć
- rzadko go widzę w szafach Essence
 
 
Co do pędzelka to mam mieszane uczucia, bo na początku był okay, ale po czasie (po kilkunastu myciach) już nie jest taki precyzyjny, bo jest po prostu gruby i ciężko nim namalować cienką kreskę... Kolejną sprawą jest to, że nie chce mi się codzienne myć tego pędzelka... A jak eyeliner na nim zaschnie to jest już dramat... Na razie tylko szorowanie mydłem albo żelem oczyszczającym daje rade ;)



Myślę, że warto go kupić i przetestować, ale na pewno z innym pędzelkiem (np. Hakuro H85). I ćwiczyć jaskółki! Oj tak :)

wtorek, 20 sierpnia 2013

Śniadaniowa kanapka #2 +kcal





3 kanapki z chleba chyba orkiszowego (zawsze mam problem z rozpoznaniem jaki to jest chleb) z pastą zrobioną z awokado i serka light z Lidla, który ostatnio uwielbiam dawać do wszystkiego!




Na każdej kanapce jest coś innego, bo ta zielona pasta pasuje do wszystkiego tak naprawdę.Jest łosoś wędzony z pieprzem cytrynowym, pomidorki koktajlowe z bazylią i cebula z bazylią, która chyba najlepiej smakowała.. Ku wielkiemu zdziwieniu, bo to przecież cebula! ;)

Tabelka kalorii i BWT (Białka-Węglowodany-Tłuszcze):


Szczerze mówią, to nie wiedziałam, że moje śniadanie to prawie 700kcal! Zdecydowanie za mało białka, za dużo węglowodanów, ale umówmy się, że same węglowodany dostarcza praktycznie chleb... Dlatego do następnego śniadania dorzucę jajko na twardo i zmniejszę liczbę kromek z 3 do 2 ;)

piątek, 16 sierpnia 2013

czwartek, 15 sierpnia 2013

Frittata

Pustki w lodówce i zamknięte dzisiaj sklepy zmusiły mnie do wymyślenia jakiegoś dania z tego co mi zostało. Miałam jajka, warzywa, jedną parówkę, ser żółty i camembert.. Wyszła mi frittata, czyli omlet z dodatkami.


Potrzebne będą na jedną frittatę (średnica ok 16cm):
2 jajka
1/3 cukini
1/2 papryki
1 mała cebula
troszkę sera żółtego
przyprawy: sól, pieprz, ostra papryka, bazylia, czosnek niedźwiedzi itp
Opcjonalnie: 1 parówka, camembert, suszone pomidory





Najpierw grilluje pokrojone warzywa i parówkę (może też użyć normalnej patelni).











Do miski wbijam 2 jajka. Dodaje przyprawy, świeżą bazylię, 2 suszone pomidory i starty ser żółty. 





Dodaje warzywa i wszystko mieszam.


Cała masę wylewam na rozgrzaną patelnię i przykrywam ją przykrywką. Przez kilka minut smażę frittatę na małym ogniu. Czekam aż jajko zetnie, ale uważam, żeby dół nie przypalił się.



Wcześniej dodałam jeszcze camembert i zrobiłam sos z jogurtu naturalnego, czosnku niedźwiedziego, pieprzu białego i tymianku.

SMACZNEGO!







środa, 14 sierpnia 2013

Golden Rose Rich Color 05 i 19

 
 
 

Podoba Wam się? To zdobienie jest bardzo proste - najpierw malujemy paznokcie cielistym lakierem i czekamy, aż wyschnie. Potem malujemy pod skosem turkusem, robimy czarną kreskę cieniutkim pędzelkiem i znowu czekamy, aż wyschnie. Na koniec zabezpieczamy wszystko top coatem (ja mam swój z Seche Vite, pisałam o nim ostatnio).


Smaki życia


Wczoraj wróciłam do domu z siłowni bardzo późno (coś ok 23). Oczywiście musiałam coś "zjeść" po treningu, ale nie chciałam dużego posiłku, bo byłam zmęczona i chciałam szybko iść spać... Przygotowałam sobie ciepłe mleko z miodem, które bardzo lubię pić w zimie (zestaw obowiązkowy: ciepły kocyk, książka i kubek ♥). A każdy wie, że mleko przed snem jest najlepsze! Niestety chyba zaczynam mieć nietolerancję laktozy, bo po wypiciu całej szklanki troszkę źle się czułam... Będę jeszcze sprawdzać czy to na pewno mleko tak na mnie działa, bo po kawie nic mi nie jest.

W kuchni znalazłam idealną lekturę przed snem: Smaki życia - kupuje je moja mama w Biedronce. Gazeta kosztuje tylko 3zł i co miesiąc wychodzi nowy numer. Jest świetna! Bardzo lubię zdjęcia dań z tej gazety, bo są prześliczne! Jest bardzo dużo przepisów, inspiracji, troszkę mody i urody, coś o zdrowym trybie życia... Wszystko znajdziemy w tej gazecie, ale głównie przepisy na ciekawe i proste potrawy kulinarne, które oczywiście przygotujmy w domu z wcześniej kupionych produktów w Bierdonce ;) 
Podoba mi się to, że każda potrawa ma rozpisane ceny poszczególnych składników.W tym numerze zainteresowały mnie przepisy na: quesadille z salami, sałatkę z pieczonymi pomidorami, łososia pieczonego z pomidorami, gazpacho i guacamole z awokado

Był też artykuł o nietolerancji laktozy - idealne wyczucie czasu, nie? ;)

Wczoraj jak czytałam ten numer moją uwagę zwróciły jeszcze oczywiście WĄSY! Nie powiem, bardzo zabawna ciekawostka, którą możecie przeczytać poniżej (warto powiększyć zdjęcie!)


Jeśli będziecie robić zakupy w Biedronce i będą jeszcze te gazetki, to kupcie sobie ją. Przyjemnie się czyta i przede wszystkim można się zainspirować ich zdjęciami kulinarnymi.

Seche Vite - Dry Fast Top Coat


To jest już moja druga buteleczka tego top coatu. Kocham go i nienawidzę jednocześnie, co jest dziwne, ale prawdziwe.

Kupiłam go na Allegro za 23zł + przesyłka. Są dwie pojemności: mała 3,6ml i tą co ja mam, czyli duża 14ml.

Ogólnie produkt świetnie się sprawdza, ale ma też kilka minusów..

Plusy:
- szybko wysusza lakier (po kilku minutach mogę robić już wszystko)
- cudownie nabłyszcza (efekt tafli wody)
- świetnie utwardza
- ma wygodny pędzelek
- jest wydajny
- przedłuża trwałość lakieru (spokojnie nawet do tygodnia i dłużej)

Minusy:
- ma okropny skład
- śmierdzi strasznie chemią
- jest słabo dostępny (tylko allegro)
- czasami zmienia kolor lakieru (po kontakcie z kurkumą odbarwił szaro-brązowy lakier na bardziej zielony odcień, a czasami pogłębia kolor na ciemniejszy, nie zawsze podoba mi się to)
- kiedy nałożymy dwie warstwy top coatu odrywa się płatami razem z lakierem..
- ściąga lakier na końcówkach i po bokach
- szybko gęstnieje (po zużyciu połowy produktu druga część już nie nadaje za bardzo do niczego)

Podsumowując ten top coat daje cudny efekt żelowych paznokci, ale to, że połowa produktu marnuje się strasznie mnie denerwuje. Próbowałam przelewać go do małej buteleczki, którą specjalnie kupiłam na Allegro za około 8zł, ale to też nic nie dało, bo lakier dalej zasychał nawet w małej butelce..

Myślę, że warto go przetestować, może Wam będzie odpowiadać tak jak mnie na początku, bo na razie nie znalazłam nic lepszego od Seche Vite.
Podobno top coat z Poshe jest o wiele lepszy, więc chyba go przetestuje następnym razem ;)

wtorek, 13 sierpnia 2013

Makaron z sosem serowo-śmietanowym z pomidorami


Dzisiaj specjalnie spędziłam w kuchni godzinę, żeby krok po kroku pokazać Wam ten świetny przepis na makaron z serem camembert, który uwielbiam! 

Składniki:
1 opakowanie sera camembert
2/3 szklanki śmietany 12%
2 cebule
2 duże pomidory (najlepsze malinowe)
400g (pełnoziarnistego) makaronu świderki
przyprawy: sól, pieprz, chilli, oregano i bazylia




Cebulkę podsmażamy kilka minut na oliwie z oliwek na małym ogniu do momentu kiedy zacznie robić się złocista.



W między czasie pomidory sparzamy, obieramy ze skórki i kroimy w kosteczkę.







Na patelnie dolewany małą ilość wody i czekamy kilka sekund aż wyparuje.



Dodajemy pokrojone pomidory i czekamy aż puszczą sok.


Dodajemy przyprawy: oregano, chilli i bazylię tylko (sól i pieprz na końcu).


Kroimy camembert na małe kawałeczki i układamy je na sosie. Czekamy kilka minut aż ser się stopi.



Dodajemy 2/3 szklanki śmietany.


I mieszamy wszystko. Doprawiamy solą i pieprzem dla smaku. Dodajemy do tego ugotowany makaron i gotowe!

SMACZNEGO!



Takie białe nierozpuszczone kawałki sera nie wyławiamy z sosu, bo są pyszne! Ja dodałam dzisiaj jeszcze na sam koniec zielonej cebulki, bo akurat miałam na nią ochotę i pasowała idealnie do sosu ;) Całość zajęła mi jakoś godzinkę, ale robiłam zdjęcia... Normalnie w 25 minut można przygotować taki makaron.

Chcecie więcej takich przepisów?

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Shake'i proteinowe po treningu

Nie wiem jak Wy, ale ja po siłowni jestem zawsze głodna i muszę zjeść coś porządnego. Ostatnio tak się jakoś stało, że nie miałam możliwości zjedzenia nic po treningu a wiedziałam, że w domu będę dopiero za godzinę, więc zamówiłam na siłowni sheke'a białkowego o smaku pistacjowym na mleku. Jejku jakie to było dobre ♥ 


Wcześniej myślałam, że takie shake'i to kolejny wymysł przemysłu sportowego... Biały cukier, czysty marketing i tyle, ale teraz już wiem, że posiłek po wysiłku fizycznym jest ważniejszy nawet od samego treningu. Po siłowni mamy jakąś godzinę na uzupełnienie utraconych zapasów, ponieważ nasze mięśnie muszą się zregenerować. Organizm potrzebuje zarówno białka jak i węglowodanów, które są spalane jako pierwsze.

Są one dostępne w każdej siłowni. U mnie jest kilka smaków: czekolada, czekolada z maliną, biała czekolada z kokosem, wanilia z pomarańczą, truskawka, pistacja (przepyszna ♥), zielone jabłko i brzoskwinia. Można je zrobić na mleku albo na wodzie. Z tego co wiem to na mleku lepiej smakuje, ale na wodzie białko o wiele lepiej się wchłania. Ja oczywiście wybrałam smak ;) Podczas treningu tracimy wodę, bo się pocimy, więc taki płyn też dobrze wpływa na nawodnienie.

Oczywiście takiego shake'a można sobie samemu w domu przygotować z kupionej wcześniej mieszanki albo zrobić np. z bananem, jogurtem naturalnym, miodem i otrębami.


W internecie jest bardzo dużo przepisów. Każdy znajdzie coś dla siebie.


Moej ulubione koktaile to:
- banan + masłem orzechowym
- też z banan z burakiem (cudny kolor, zdjęcie obok)



Także nie zapominajmy o posiłku po treningu i jeśli nie macie czegoś do zjedzenia w ciągu najbliżej godziny wybierzcie shake'a proteinowego :)


Kiepska jakoś aparatu w telefonie... No, ale przecież nie będę nosić wszędzie ze sobą aparatu ;) Na zdjęciu wyżej wspomniany shake pistacjowy i moje 'poidełko' - butelka z filtrem Bobble (niedługo coś o niej napiszę).